Przepiękna sala koncertowa Centrum Kongresowe ICE Kraków, wszystkie miejsca zajęte, panowie w marynarkach, wypolerowanych pantoflach, panie w sukienkach i szpilkach, oczekiwanie na pierwsze dźwięki, unoszący się zapach mieszanki perfum. Wychodzą muzycy Orkiestry Akademii Beethovenowskiej– koncertowo ubrani, panie w długich wieczorowych sukniach, panowie w czarnych garniturach, gala! I nagle pojawia się on… gwiazda wieczoru, w sportowych zielonych butach, w bojówkach, w T-shircie klubu sportowego, w rozpiętej koszuli z naszywkami, z nażelowanym irokezem… a i zapomniałabym o wystającym brzuchu :/
Taaak. I co teraz? Na filharmonika to on nie wygląda, raczej na gwiazdę punka. Punka? W tych sportowych zielonych butach? Za moich czasów punki wyglądali nieco inaczej… Ok, dajmy spokój obuwiu. Co ma jednak Bach do bojówek?!? Ok, też na „b”. A może Bach chodził w bojówkach? Ok, o co tu chodzi? Teraz pytanie czy to tylko wydmuszka, „chłit marketingowy”, sposób na wyróżnienie się czy jest tam coś więcej…
Na całe szczęście było tam mega, turbo, fantastycznie duuuużo! Co to był za wieczór! Zostałam oczarowana miejscem koncertu, atmosferą i przede wszystkim dźwiękami! Rzadko się zdarza (pytanie czy w ogóle się zdarza), by koncert skrzypka trwał cztery godziny! Czy ktokolwiek zgodziłby się z własnej niewymuszonej woli poświęcić w dzisiejszych czasach cztery godziny na koncert orkiestry, bez wokalu? Tak, my i wszyscy pozostali – wyszliśmy po północy 😉 Były bisy i oklaski na stojąco! Zatem, o co tu chodzi?
Oto moje notatki z koncertu:
autentyzm, energia, freak, lider, pasja, entuzjazm, magia, korba, moc, inspiracja, zabawa, profesjonalizm, hipnoza, fun, wirtuozeria, wrażliwość, uśmiech, serce, 300%, wsparcie innych, wdzięczność, szczerość, szacunek, kontakt fizyczny, liryka, ogień, taniec, żywioł, strój.
W czasach szkoły muzycznej musiałam na zaliczenie (!) „delektować” się koncertami w filharmonii… ani jedno z powyższych słów nie przyszło mi wtedy do głowy. Bo artysta daje coś więcej niż tylko kunszt, kompetencje… daje swój talent, a nim porusza serca, wrażliwość, bawi, wzrusza, złości, wprawia w melancholię, rozśmiesza! Tylko artysta? A nauczyciel, cukiernik, krawiec, nalewacz benzyny do baku, kelner?
Co powoduje, że jedne marki wywołują u nas rumieńce na twarzy, że do jednych fryzjerów, barmanów, nauczycieli idziemy z entuzjazmem, a do innych (dających przecież to samo) nie idziemy w ogóle. Co kupujemy? Tylko fryzurę, tylko drinka, tylko smartfona, tylko garnitur, tylko manicure, tylko….? A może wybieramy ludzi, może to osobowość sprzedaje, a w związku z tym kupujemy autentyzm, energię, pasję, wzruszenie, uśmiech, serce, szczerość, szacunek… (resztę przeczytaj wyżej, w notatkach z koncertu).
Cokolwiek robisz – budujesz swoją osobistą markę, świadomie bądź nie – zarządzasz swoim wizerunkiem. Dbasz o fotki na facebooku i instagramie, bo pięknie się prostujesz się do zdjęć, uśmiechasz; dbasz o tło, odpowiednie oświetlenie, z całą pewnością nie wrzucasz tych z poprawin 😉 Bardzo dobrze. Pięknie! Tak rób. Bez względu jednak na to co robisz, bądź jak Nigel Kennedy – wyjątkowy w tym. I to nie o niego samego chodzi, a oto co przez swoją muzykę daje innym… jak to było? Autentyzm, energię, pasję, wzruszenie, uśmiech, serce, szczerość, szacunek… Już to gdzieś pisałam 😉
Zdjęcia dzięki uprzejmości operatora Centrum Kongresowego ICE Kraków – Krakowskiego Biura Festiwalowego.